z kiszyniowa dla bloggera fomka k.
fomka odwiedza moldawie. pierwszym miastem w republice moldowy, ktore zaszczycil, jest stolica tego kraju, kiszyniow. miasto powitalo reportera chlodno.
po niewielkich klopotach na granicy znalazlem sie poza zasiegiem rumunskiej sieci komorkowej i radiowej. jestem wolny od obowiazku raportowania o wyborach, ale nie moge sie powstrzymac od uzywania standartow iar.
jest... ciekawie. kiszyniow to chyba najdziwniejsza stolica, jaka widzialem. to jedno wielkie targowisko, przez ktore przeciskaja sie przechodnie i samochody.
przez trzy godziny szukalem hotelu w odpowiedniej cenie. zlazilem pol miasta, odwiedzilem trzy. wszystkie byly albo pelne, albo drogie. w koncu znalazlem jeden dosc tani i to do tego w poblizu dworca autobusowego, na ktory przyjechalem.
a teraz szukam jakiejs restauracji. dalej laze po calym centrum, ale jakos niczego nie widze. slucham sobie za to ludzi. mowia albo po rumunsku z ruskim akcentem, albo po rusku z rumunskim. a jak sie ich cos zapytam po rumunsku, to odpowiadaja po rusku. i na odwrot. dziwne ludzie. i restauracji w miescie nie maja...