pisanie o rumunistanie
czwartek, września 23, 2004
  w domu
w domu jestem od kilku godzin, ale tak na prawde, to jak w domu czulem sie w czerniowcach, w miescie koloru c.k. ochry, identycznej w kazdym miescie i miasteczku bylej monarchii. nie mialem duzo czasu na spacery po nim, bo prawie cale popoludnie lalo (to tez element 'domowej' atmosfery), ale spodobalo mi sie nieslychanie, ze swoimi kamienicami, kamieniczkami, zaulkami i podworkami, nigdys zydowskimi sklepikami i stromymi ulicami.

a wieczorem wsiadlem do pociagu, poznalem ihora ze stryja, mlodego handlarza firankami, ktory przed odjazdem czule i lzawie zegnal sie ze swoja dziewczyna, a potem podzielil sie ze mna jedzeniem, choc wcale go o to nie prosilem.

i dwunastogodzinna jazda 'plackarta' do lwowa...

we lwowie, przed dworcem szybko znalazlem 'marszrutke' do granicy, tam czekalem pol godziny w cizbie 'mrowek', a z granicy odebral mnie juz ojczur.

takim to sposobem, zamiast po dwudziestu, w domu znalazlem sie po czterdziestu pieciu godzinach. i nie powiem, troche boje sie powrotu:)
 
Komentarze:
Hej. Dzieki jeszcze raz za podwiezienie :)

Marcin
 
nie ma za co, cala przyjemnosc po mojej stronie. mam nadzieje, ze dojechales wygodnie:)
wpadnij jeszcze
 
Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]





<< Strona główna
po pięciu latach w rumunistanie, po czterech latach od porzucenia pisaniny powracam do komentowania rumuńskiej rzeczywistości.

wygląda na to, że rzeczywistość się zmieniła. i sposób patrzenia także.

autor uprzedza lojalnie, że jego obserwacje są stronnicze, opinie - subiektywne, a teksty w zamierzeniu ironiczne, a nawet złośliwe.

Moje zdjęcie
Nazwa:
Lokalizacja: Bukareszt, Romania
Archiwa
sierpnia 2004 / września 2004 / października 2004 / listopada 2004 / grudnia 2004 / stycznia 2005 / lipca 2005 / września 2005 / sierpnia 2009 /


Powered by Blogger
Web Counters

Subskrybuj
Posty [Atom]